1923

Władysław Grabski - twórca BGK

DDokładnie 95 lat temu odchodził w niesławie rząd Wincentego Witosa. W grudniu 1923 r. sytuacja gospodarcza odrodzonej Polski była opłakana, budżet był w fatalnym stanie, a rząd posunął się nawet do wydania decyzji o strzelaniu do protestujących robotników. To wszystko sprawiało, że misję nowego premiera, Władysława Grabskiego, uznawano za samobójczą.

Niepodległa Polska była dotkliwie podzielona, ale nie brakowało jej zdolnych mężów stanu. Jednym z nich był urodzony w 1874 r. Władysław Grabski, ekonomista po paryskim uniwersytecie oraz polityk z doświadczeniem poselskim w rosyjskiej Dumie. To on jako pierwszy, będąc członkiem polskiej delegacji na konferencję pokojową w 1919 r., oszacował wartość naszych strat wojennych względem Niemiec na 20 mld marek.

Po powrocie do Polski był ministrem skarbu w kilku rządach, przez dwa miesiące pełnił nawet urząd premiera. Dał się poznać jako sprawny administrator, zwolennik głębokiej reformy systemu ekonomicznego państwa. Nigdy jednak nie miał takiej władzy, aby swoje plany wprowadzić w życie.

Dlatego właśnie po desygnowaniu na stanowisko premiera, wygłosił 20 grudnia 1923 r. w Sejmie expose, w którym zdecydowanie żądał udzielenia Radzie Ministrów możliwości wydawania dekretów z mocą ustawy. Otrzymał ją, ale na pół, a nie cały rok, czego oczekiwał. To oznaczało, że reformę fiskalną i walutową musi przeprowadzić równocześnie w ciągu sześciu miesięcy, co byłoby precedensem w nowoczesnej historii gospodarki.

Pierwszym etapem reformy było ustabilizowanie kursu waluty i zdławienie hiperinflacji, czemu posłużyła interwencja w wysokości 2,5 mln dolarów w styczniu 1924 r. Efektem tego była stabilizacja kursu marki polskiej na poziomie 9 mln za 1 dolara oraz wzrost zaufania obywateli do państwa – zaczęli oni odsprzedawać Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej (PKKP) swe oszczędności w obcych walutach, co pozwoliło na powiększenie zasobów dewizowych. Rozpoczęto także prace nad wprowadzeniem nowej waluty – w styczniu 1924 r. powołano komitet organizacyjny spółki akcyjnej Bank Polski (instytucji, która zgodnie z ustawą z 1919 r. miała być polskim bankiem centralnym i emitentem pieniądza), a 31 marca 1924 r. rozpoczęła się subskrypcja akcji tego podmiotu. Instytucja rozpoczęła działalność 28 kwietnia 1924 r. Tego samego dnia rozpoczęła się emisja nowej waluty.

Premier Władysław Grabski opowiadał się za ograniczaniem obecności państwa w gospodarce, ale jednocześnie wspierał rozwój narodowej bankowości. W maju 1924 r. utworzył Bank Gospodarstwa Krajowego w wyniku połączenia Polskiego Banku Krajowego, Państwowego Banku Odbudowy i Zakładu Kredytowego Miast Małopolskich.

Sukcesy polityki gospodarczej Grabskiego były widoczne już w pół roku po objęciu przez niego władzy i rozpoczęciu reform. Niestety, lato 1924 r. było nieurodzajne, co skutkowało importem żywności i osłabieniem złotego, a rozpolitykowany Sejm zwiększał wydatki by skonsumować szybką poprawę sytuacji fiskalnej. Do tego, w kolejnym roku ściągalność podatków była niezadowalająca i budżet państwa musiał być ratowany zagranicznymi kredytami. W drugiej połowie 1925 r. Niemcy (do których trafiało 43% polskiego eksportu) zakazały sprowadzania towarów z Polski.

Władysław Grabski podał swój gabinet do dymisji 13 listopada 1925 r. Uważał, że za niepowodzenia odpowiadały złe decyzje Sejmu, niechęć Banku Polskiego do interwencji rynkowych i organizacja przedsiębiorców Lewiatan, którzy kosztami reform obciążali robotników.

W kolejnych latach Grabski był rektorem SGGW oraz publicystą. Zmarł na raka jamy brzusznej 1 marca 1938 w Warszawie. Żałobną mszę odprawił kardynał arcybiskup Aleksander Kakowski w warszawskiej katedrze św. Jana. Premiera pochowano 4 marca w grobowcu na Powązkach.

Krytykowany podczas sprawowania rządów, stał się pod koniec życia cenionym krytykiem i publicystą. Do pomysłu desygnowania go na premiera wracano kilkakrotnie, ale jego zdecydowane reformy i ich oddźwięk społeczny nie był dobrze wspominany. Jednak to dzięki niemu już kilka lat później możliwe były śmiałe inwestycje takie jak COP i największy na Bałtyku port.

1924

BGK – bank kredytów mieszkaniowych

Jednym z największych wyzwań II RP była bezdomność. Nawet z pozoru bogata Warszawa jeszcze w 1933 r. zmagała się z problemem aż 40 tysięcy mieszkańców pozbawionych dachu nad głową. Znalezienie recepty było jednym z zadań Banku Gospodarstwa Krajowego.

Problem bezdomności wynikał między innymi z ogromu zniszczeń wojny światowej i wcześniejszych zaniedbań, jakie miały miejsce na terytorium odrodzonego państwa. Obliczono, że podczas działań wojennych w całym kraju zniszczeniu uległo niemal 1 800 budynków mieszkalnych. Głód mieszkaniowy społeczeństwa ekonomicznie zniszczonego skutkami wojny oraz kryzysem finansowym z lat dwudziestych nie mógł być rozwiązany tylko przy pomocy oddolnej inicjatywy społecznej w rodzaju spółdzielni mieszkaniowych. Obowiązek rozwiązania tego problemu wzięło na siebie państwo, a Bank Gospodarstwa Krajowego jako instytucja obsługująca państwowe fundusze, był niemal jedynym źródłem dopływu kapitału na rynek budownictwa mieszkaniowego.

Kredytowanie rynku prowadzono na podstawie rozporządzenia Prezydenta RP o rozbudowie miast z 22 kwietnia 1927 r. Na jego mocy powstał Państwowy Fundusz Budowlany (prowadzony przez BGK) finansujący budownictwo również ze środków własnych. Kredyty te były drugą co do wielkości po finansowaniu instytucji i przedsiębiorstw państwowych sferą kredytowej aktywności banku i traktowano je jako jedno z narzędzi pobudzania koniunktury gospodarczej. Działalność ta faworyzować miała powstawanie mieszkań małych, za które uznawano te nieprzekraczające trzech pokojów z kuchnią.

Co ciekawe, już wkrótce po powstaniu banku, w 1924 r., zorganizowano Oddział Budowlany, przekształcony wkrótce w Wydział Kredytów Budowlanych, a następnie Departament Kredytów Budowlanych Zakładu Centralnego. Poza udzielaniem kredytów prowadził on także własne studia oraz analizy rynku.

Źródła finansowania

Ogólnokrajowa skala problemu bezdomności sprawiła, że już w pierwszych latach funkcjonowania we wszystkich oddziałach Banku Gospodarstwa Krajowego zaczęły powstawać referaty budowlane, których prace koordynowała komórka w centrali. Finansowanie budownictwa odbywało się poprzez obsługę utworzonego w 1925 r. Funduszu Rozbudowy Miast (zlikwidowany w 1936 r.), skupiającego całość środków państwa przeznaczonych na ten cel. Poszczególne miasta otrzymywały kontyngenty, zależne od wysokości pobieranych podatków od lokali i od niezabudowanych placów. Miasta poprzez Komitety Rozbudowy Miast składały w Banku Gospodarstwa Krajowego wnioski o sfinansowanie określonych inwestycji z pożyczek utworzonego w 1925 r. Państwowego Funduszu Budowlanego, którego administratorem był również BGK. Ta ścieżka ograniczała się do automatycznej realizacji złożonych wniosków. Środki na działalność Funduszu pochodziły bądź z ministerstw, bądź z funduszy celowych, np. utworzonego w 1925 r. Funduszu Gospodarczego zlikwidowanego w 1934 r. i również administrowanego przez BGK. Od 1935 r. kredytów budowlanych BGK udzielał również z lokat utworzonego w 1933 r. Funduszu Pracy, połączonego w 1935 r. z Funduszem Pomocy Bezrobotnym.

W 1931 r. ze względu na trudną sytuację państwowego budżetu, środki przeznaczone na obsługiwany przez Bank Gospodarstwa Krajowego Państwowy Fundusz Budowlany były w 1931 r. na poziomie 40% tych z roku poprzedniego. Zapotrzebowanie kredytowe realizowane w ramach rządowego kontyngentu budowlanego wynosiło około 29 mln zł i przeznaczone było głównie na wykończenie rozpoczętych wcześniej inwestycji. O ile w 1930 r. podstawowym źródłem finansowania prowadzonej przez BGK akcji kredytowo-budowlanej były dotacje Skarbu Państwu, o tyle w roku 1931 środki te pochodziły głównie ze sprzedaży zakładom ubezpieczeń społecznych oraz innym instytucjom o charakterze prawno-publicznym papierów wartościowych banku, pochodzących z konwersji gotówkowych kredytów budowlanych. Uzyskane w ten sposób środki przeznaczano na finansowanie konkretnych inwestycji budowlanych, wskazanych przez nabywców papierów. Kredyty na cele budowlane BGK udzielał według następującej hierarchii: gminne inwestycje budowlane, spółdzielnie i zakłady ubezpieczeń społecznych, na końcu osoby prywatne. Budownictwo Bank Gospodarstwa Krajowego finansował również ze środków własnych, czasami łącząc obie formy. Wysokość i hierarchia udzielanych kredytów zmieniała się w zależności od sytuacji państwa, środków budżetowych i własnych jakie BGK miał do dyspozycji oraz ogólnej sytuacji gospodarczej. Przykładowo w 1938 r. proporcje w przypadku udzielonych przez BGK kredytów budowlanych wyglądały następująco: 44,3 proc. - osoby prywatne, 33 proc. - spółdzielnie, 13,1 proc. - instytucje społeczne, 7,9 proc. - gminy, zaś pozostała część instytucje państwowe.

Drewniane domy

Inną akcją budowlaną, w realizacji której w 1931 r. brał udział BGK, był rozpoczęty w połowie roku z inicjatywy Ministerstwa Skarbu eksperymentalny rządowy program budowy w Warszawie, Łodzi i Zagłębiu Dąbrowskim drewnianych domów z dwoma tysiącami jednopokojowych mieszkań. W stolicy miało ich powstać 1440, w Łodzi 192 i 300 w Zagłębiu. Program, na realizację którego przeznaczono ok. 4,5 mln zł., był nie tylko elementem walki z bezdomnością, lecz również przyczynić się miał do spadku bezrobocia w ciężkich latach kryzysu. Wybór drewna jako materiału budowlanego związany był z nadmiernymi zapasami zgromadzonymi przez lasy państwowe, pierwotnie przeznaczonymi na eksport, który załamał się ze względu na niekorzystną koniunkturę. Mechanizm finansowania polegał na udzielaniu samorządom przez Dyrekcję Lasów Państwowych kredytu towarowego, samorząd zaciągał następnie kredyt gotówkowy, a po rozpoczęciu inwestycji ze środków Państwowego Funduszu Budowlanego udzielano kredytu w wysokości do 30 proc. kosztów całej inwestycji.

Obligacje budowlane

Inną formą kredytowania przez Bank Gospodarstwa Krajowego budownictwa była emisja obligacji budowlanych. Emitowano je na podstawie długoterminowych kredytów udzielanych na konwersje krótkoterminowych kredytów budowlanych pod warunkiem przekraczania przez kredyt krótkoterminowy połowy wartości nieruchomości, na którą został zaciągnięty. W takim przypadku krótkoterminowy kredyt budowlany konwertowano na kredyt długoterminowy w listach zastawnych do wysokości 50% wartości nieruchomości, a pozostała sumę na długoterminowy kredyt w obligacjach budowlanych. Pierwsza emisja takich obligacji o wartości nominalnej 191 tys. zł. miała miejsce w 1928 r. W latach 1932-1935 roczna wartość emisji wynosiła ponad 31 mln zł, a w latach 1936-1938 odpowiednio ponad 66, 72 i 74 mln zł. Tak wysoki wskaźnik związany był z inwestycjami mieszkaniowymi na terenach Centralnego Okręgu Przemysłowego, gdzie z kredytów udzielonych przez BGK powstało 8546 izb mieszkalnych.

Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa

W międzywojennej Warszawie w budowie małych, robotniczych osiedli z mieszkaniami na wynajem lub sprzedaż, zwanych wtedy koloniami, specjalizowała się m.in. jedna z najstarszych spółdzielni, jaką była Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Założona na Żoliborzu w 1921 r. z inicjatywy Polskiej Partii Socjalistycznej oraz Związku Rewizyjnego Spółdzielni Robotniczych, w styczniu 1927 r. oddała do użytku swój pierwszy budynek mieszkalny przy pl. Wilsona (w latach 1921-1923 r. pl. Żeromskiego). Statutowym celem spółdzielni było „dostarczanie członkom do użytkowania tanich, zdrowych i odpowiednio urządzonych mieszkań drogą samopomocy zbiorowej oraz przy poparciu instytucji państwowych, komunalnych i społecznych”. Wraz z I kolonią przy pl. Wilsona wybudowano Dom Społeczny z przedszkolem, świetlicą i bursą dla młodych robotników. W 1933 r. na V kolonii w budynku starej kotłowni przy ul. Suzina powstał gmach teatru im. S. Żeromskiego społecznie kierowany przez jedną z najwybitniejszych aktorek teatralnych tego okresu Irenę Solską, a od 1934 r. w budynku teatru otwarto kino „Żoliborz” (powojenna „Tęcza”). Specjalnego kredytu na przebudowę starej kotłowni na salę teatralną z ruchomymi podestami i sceną udzielił Bank Gospodarstwa Krajowego. Do wybuchu wojny na Żoliborzu WSM wybudowała dziewięć kolonii mieszkaniowych, a licząc z osiedlem na Rakowcu przy ul. Pruszkowskiej oraz osiedlu na Kole, dwadzieścia cztery budynki zamieszkałe przez 5396 osób. Budowa kolonii finansowana była z kredytów udzielanych głównie przez BGK, Komitet Rozbudowy m.st. Warszawy oraz Towarzystwo Osiedli Robotniczych, powołanej w 1934 r. przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów spółki z o.o., w której BGK, obok obsługiwanego przez bank od 1936 r. Funduszu Pracy (utworzony w 1933 r., w 1935 r. połączony z Funduszem Pomocy Bezrobotnym), ZUS i Dyrekcji Lasów Państwowych, był jednym z udziałowców. Celem TOR była budowa i eksploatacja mieszkań, przeznaczonych dla pracowników o średnim i niższym uposażeniu, ze szczególnym uwzględnieniem robotników. Do wybuchu wojny pod egidą TOR wybudowano w całym kraju ok. 9 tys. mieszkań.

Osiedle na Kole

Największym warszawskim osiedlem mieszkaniowym TOR, którego budowa rozpoczęła się w 1935 r., był zespół 20 dwupiętrowych budynków stojących na terenie wyznaczonym ulicami Dalibora, Dobrogniewa, Długomiła i Bolecha. Z założenia miało być osiedlem wzorcowym, z własną przychodnią lekarską, przedszkolem, biblioteką, czytelnią, świetlicą, salą zebrań i odczytów. Mieszkania mogli otrzymać robotnicy z rodzinami, których miesięczne dochody mieściły się w przedziale 100-250 zł oraz pracowali nie dalej niż 3 km od inwestycji. Miesięczny czynsz wynosił ok. 20 zł. Osiedle Żeromskiego powstało w bezpośrednim sąsiedztwie zespołu dwudziestu domów jednorodzinnych, sześciu bliźniaków i dwóch szeregowców, składających się na otwartą 10 maja 1935 r. i trwającą do września wystawę budowlano-mieszkaniową, której organizatorem był Bank Gospodarstwa Krajowego We wstępie do katalogu wystawy ówczesny prezes BGK generał Roman Górecki napisał, „że jednym ze statutowych zadań Banku Gospodarstwa Krajowego jest popieranie budownictwa mieszkaniowego”. Wszystkie domy były kompletnie wykończone i wyposażone według najlepszych ówcześnie wzorów sztuki użytkowej. Całość tworzyła prostokąt, którego jeden z dłuższych boków równoległy był do ul. Obozowej.

Osiedle powstało na podstawie projektów tanich domów typowych, znajdujących się w katalogu wydanym w 1934 r. przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Same projekty były efektem kilku konkursów architektonicznych. Obiekty zbudowane w 1935 r. projektowali Stanisław i Barbara Brukalscy, Piotr Kwiek, Tadeusz Sieczkowski czy Wacław Tomaszewski. Po zamknięciu wystawy, którą odwiedzili m.in. prezydent Ignacy Mościcki i premier Aleksander Prystor, do gotowych domów wprowadzili się pierwsi lokatorzy. Wystawa na Kole była trzecią z kolei i jednocześnie największą tego typu wystawą mieszkaniową w Warszawie. O ile pierwsza ograniczała się jedynie do projektów domów mieszkalnych, to efektem drugiej, otwartej w 1932 r. na Bielanach, było 20 całkowicie wykończonych domków jednorodzinnych, zbudowanych przez Towarzystwo Reformy Mieszkaniowej przy wsparciu banku. Na terenie otoczonym ulicami Cegłowską, Grębałowską, Karską i Twardowską stanęło 21 prostych, drewnianych domów, zaprojektowanych przez najlepszych polskich architektów, m.in. inżynierów Lacherta i Szanajcy. Koszt takiego domu wraz z działką, w zależności od powierzchni, wynosił od 8,5 do 18 tys. zł. (od 15 do 45 średnich pensji urzędniczych). Wystawa, której BGK wraz z Polskim Towarzystwem Reformy Mieszkaniowej i Związkiem Miast Polskich był organizatorem, była częścią krajowej akcji „Tani Dom Własny”, której celem było ożywienie budownictwa jednorodzinnego. Po zakończeniu wystawy domy zostały sprzedane indywidualnym nabywcom. Obydwa osiedla na Kole liczyły ok. 4,5 tys. mieszkańców.

Nieszczęśliwa Zdobycz Robotnicza

Inną warszawską inwestycją mieszkaniową kredytowaną przez BGK była kolonia Zdobycz Robotnicza na Starych Bielanach, wybudowana w latach 1926-1932 przez związaną z PPS spółdzielnię o tej samie co kolonia nazwie. Domy zaprojektowane przez J. Dzierżawskiego stanęły na placu Konfederacji oraz ulicach Schroegera, Przybyszewskiego, Chełmżyńskiej, Kleczewskiej i Lipińskiej. Spółdzielnia kredyty na budowę zaciągała bezpośrednio w banku oraz za pośrednictwem Związku Spółdzielni Spożywców RP. Osiedle w założeniach jego twórców miało być wzorem dla innych. Niestety, w 1932 r. na wniosek Związku Spółdzielni Spożywców RP, jednego z wierzycieli Zdobyczy Robotniczej, spółdzielnia zbankrutowała i została rozwiązana. Budynki osiedla sąd nakazał zlicytować, a mieszkańców eksmitować. Likwidator spółdzielni cenę mieszkań oszacował maksymalnie i wyznaczył spółdzielcom czynsz, według nich nierealny do zapłaty. Spółdzielcy, którzy w budowę osiedla wnieśli również wkład pracy własnych rąk, od decyzji sądu zaczęli się w pojedynczych procesach odwoływać. Sprawę nagłośniła prasa. We wrześniu 1934 r., nie czekając na prawomocne wyroki ostatecznej instancji oraz zakończenie części procesów, likwidatorzy spółdzielni rozpoczęli licytację budynków. W wyniku wspomnianego wyżej przeszacowania ich ceny, w pierwszym terminie do licytacji nikt nie przystąpił. W drugiej licytacji kwotę obniżono o 60%. Gazeta „Nowiny Codzienne” z 4 września 1934 r. w artykule „Zdobycz Robotnicza na licytacji” w dramatycznym tonie informowała, że „sprawa domów Zdobyczy Robotniczej na Żoliborzu nie schodzi ze szpalt prasy. Kilkudziesięciu rodzinom grozi wyrzucenie na bruk. Centrala Banku Gospodarstwa Krajowego w wyniku odbytych licytacyj nieruchomości spółdzielni mieszkaniowej „Zdobycz Robotnicza", przejęła już część kolonji mieszkaniowej, składającej się z 6 budynków. Domy te oszacowane były przez komornika na miljon złotych. Spowodu niespłaconych kredytów budowlanych przejść ma na własność BGK. Ciekawe więc jest, czy nowy gospodarz Zdobyczy Robotniczej również będzie dążył do eksmisji nieszczęśliwych ludzi, którzy chcieli i chcą płacić, ale niedrogo, za zamieszkiwanie w budynkach, wybudowanych własnemi rękami”. Wobec braku informacji na temat dalszych losów mieszkańców osiedla można przypuszczać, że po przejęciu osiedla BGK zarządzał nim poprzez swoich przedstawicieli i do drastycznych rozwiązań w postaci eksmisji nie doszło. Nie po raz pierwszy bowiem w działalności okazało się, zgodnie ze słowami prezesa Romana Góreckiego, że „pojęcie zysku w BGK nie może być identyczne z pojęciem zysku w innej instytucji finansowej, bo BGK nie jest instytucją, która by pracowała na zysk”, że interes społeczny okazał się ważniejszy aniżeli ekonomiczny rachunek.

Żoliborz Oficerski

BGK obsługiwał również utworzony w 1927 r. przy Ministerstwie Spraw Wojskowych Fundusz Kwaterunku Wojskowego, powołanego w celu finansowania budowy domów mieszkalnych dla oficerów i żonatych podoficerów zawodowych. Na mocy ustawy z 23 marca 1929 r. na cele funduszu miały być przekazane państwowe grunty, a na powstałych na tych terenach nieruchomościach ustanowiona miała zostać na rzecz BGK hipoteka, dodatkowo zabezpieczająca kredyt. Inwestycje budowlane realizowano w ponad 50 miastach, z których najsłynniejsze powstały w Warszawie. Jedną z nich była kontynuacja rozpoczętej w 1922 r. budowy osiedla mieszkaniowego Żoliborz Oficerski. Architektura kompleksu, położonego między Wisłą a ulicami Felińskiego, Krasińskiego, gen. Zajączka i Pl. Inwalidów, nawiązywała do stylu dworkowego oraz koncepcji miasta-ogrodu. Architekci, w tym projektant siedziby centrali BGK Rudolf Świerczyński, starali się odtworzyć zabudowę i rozkład ulic z XVIII w. Na osiedlu mieszkali m.in. generałowie Władysław Bortnowski, Józef Haller, Marian Kukiel, Aleksander Litwinowski, Lucjan Żeligowski czy prezes BGK gen. Roman Górecki oraz płk Stefan Rowecki. Na ulicy Czarnieckiego 55 miał zamieszkać Józef Piłsudski, ale daleki numer na liście oczekujących na przydział mieszkania (256) spowodował w rezultacie, że marszałek przeprowadził się do Sulejówka.

Dom bez kantów

Poza osiedlem na Żoliborzu pozostałe inwestycje budowlane ze środków Funduszu Kwaterunku Wojskowego realizowane były jako pojedyncze budynki. Najsłynniejszym z nich była sama siedziba funduszu z wydzieloną częścią mieszkaniową przy Krakowskim Przedmieściu 11, zwana popularnie „Domem bez Kantów”. Nazwa ta miała swoje źródło w anegdocie o Józefie Piłsudskim, który informację o planowanej w 1933 r. budowie skomentował „tylko bez kantów!”, co architekt Czesław Przybylski potraktował podobno dosłownie, projektując zaokrąglone naroża budynku. Inną warszawską inwestycją budowlaną funduszu, drugą co do wielkości, był Szpital Okręgowy im. Józefa Piłsudskiego przy Al. Jerozolimskich 218, którego budowę rozpoczętą w 1936 r. i ukończono po roku 1945. W roku 1929 ze środków funduszu wybudowane też zostały na warszawskiej Pradze dwa Domy Oficerskie przy ul. Ratuszowej 15 i 17/19.

Komisja Rozbudowy Miast

W 1938 r. minister skarbu powołał jako organ opiniodawczy w zakresie polityki popierania budownictwa mieszkaniowego Komisję Rozbudowy Miast, w skład której wchodzili przedstawiciele miast oraz przedstawiciele spółdzielczości mieszkaniowej. Pracom komisji przewodniczył prezes BGK. Przykładowe warszawskie inwestycje mieszkaniowe, w których finansowaniu udział brał bank, pokazują skalę zaangażowania banku w rozwój tej sfery gospodarki. Biorąc nawet pod uwagę fakt, że ze względu na status stolicy Warszawa w tego typu inwestycjach była uprzywilejowana, to nie można zapominać, że zasięg polityki kredytowej BGK w przypadku budownictwa mieszkaniowego miał wymiar ogólnokrajowy. BGK w tej sferze był niekwestionowanym potentatem.

1926

Śmigła od Szomańskiego

Myśl techniczna konstruktora śmigieł, Włodzimierza Szomańskiego, miała odejść do lamusa wraz z nadejściem ery odrzutowców. Okazuje się jednak, że jego rozwiązania do dziś są stosowane w lotnictwie i energetyce wiatrowej!

Nie sposób wyobrazić sobie w II RP rozwoju polskiego lotnictwa bez drewnianych śmigieł projektowanych i produkowanych przez spółkę kawalerzysty Włodzimierza Szomańskiego. Ten urodzony w 1884 r. przedsiębiorca założył w 1924 r. małą spółkę Fabryka Śmigieł, Wyrobów Drzewnych i Metalowych „Integrale Chauviere” W. Szomański i S-ka zwaną popularnie Śmigłówką z siedzibą przy ul. Kamedułów 71 (obecnie ul. Gwiaździsta) na warszawskim Żoliborzu. Od początku swojego istnienia specjalnością Śmigłówki były drewniane śmigła samolotowe, w produkcji których nie miała sobie w kraju równych, a jej produkty nie ustępowały w niczym najwyższym światowym standardom. Według powojennych opowieści starych pracowników w zakładach przy Kamedulskiej zatrudniony był Chińczyk, który pokrywane laką śmigła wygładzał swoimi dłońmi. Jego pot w połączeniu z laką nadawać miał płatom produkowanych przez Szomańskiego idealną gładź. Chińską lakę i jej odmianę z Indochin spółka miała też w swojej ofercie sprzedaży. Mówiło się przed wojną, że firma, a właściwie jej pracownicy, są w stanie wystrugać z drewna niemal wszystko, nie tylko wymagające niesłychanej precyzji samolotowe śmigła. Z tego co udało się odnaleźć wiemy, że spółka produkowała również m.in. drewniane okna, przyrządy gimnastyczne, kajaki turystyczne i kadłuby żaglówek, o czym dowcipnie informowała reklama firmy z 1934 r., oferując wędrowne kajaki jako antidotum na problemy komunikacyjne stolicy oraz jako produkcję uboczną trumny.

Śmigłówka ze względu na charakter produkcji niemal od początku znalazła się w orbicie zainteresowań państwa i już w 1926 r. znalazła się na liście koncernu BGK, poprzez nabycie przez bank jej udziałów Według prognoz z rocznego sprawozdania BGK za 1928 r. osiągnęła dobre wyniki finansowe, ale „ze względu na specjalny rodzaj swej głównej produkcji, a mianowicie śmigieł do samolotów, których zbyt w kraju jest dotychczas bardzo niewielki, nie rokuje na najbliższy czas większego rozwoju, o ile nie powiedzie się jej zdobycie rynków zagranicznych lub przestawienie swej wytwórczości w wyższej niż dotąd mierze na wyroby posiadające dostateczny zbyt”. W 1932 r. BGK swoje udziały w Śmigłówce odsprzedał, co wobec braku komentarza w rocznym sprawozdaniu BGK oraz z informacji o spółce z lat późniejszych oznaczało, że doskonale dawała sobie na rynku radę.

Początek wojskowych zamówień na samolotowe śmigła od Szomańskiego to zakup przez Polskę w 1926 r. 250 egzemplarzy francuskiego myśliwca dwupłatowego SPAD 61C1 oraz licencji na ich produkcję, zmodernizowaną w Państwowych Zakładach Lotniczych (PZL). Wobec wad konstrukcyjnych francuskiego myśliwca oraz nieudanych prób licencyjnej modernizacji, w Podlaskiej Wytworni Samolotów ruszyłą produkcja prototypów myśliwców Avia BH-33 (PWS-A) i PWS-10, zaprojektowanych w PZL. Następnie w lubelskich Zakładach Mechanicznych Plage i Laśkiewicz ruszyła produkcja prototypowych, dwusilnikowych hydroplanów torpedowych R-XX, rozpoznawczych R-XXA oraz bombowców R-XXB, z których po upadku w 1936 r. zakładów Plage i Laśkiewicz powstała w ich miejsce Lubelska Wytwórnia Samolotów kontynuowała projekt kilku odmian hydroplanu torpedowego Lublin R-XXA jako LWS-1 (również w wersji kołowej) oraz pod nazwą LWS Czapla samolotu łącznikowo-obserwacyjnego RWD-14. Kolejne modele samolotów ze śmigłami od Szomańskiego to począwszy od 1927 r. większość modeli RWD z Doświadczalnych Zakładów Lotniczych, eksportowej wersji dla Rumunii myśliwca PZL P.11 wchodzącego w skład Brygady Pościgowej i Lotnictwa Armijnego, niektóre modele podstawowego dla polskiego lotnictwa lekkiego bombowca PZL.23 Karaś, oraz prototypowego myśliwca pościgowego PZL 38 Wilk, który wzbudził duże zainteresowanie na Międzynarodowym Salonie Lotniczym w Paryżu w 1938 r.

Koniec lat 30. to jednocześnie koniec drewnianych konstrukcji śmigieł, które w najnowocześniejszych konstrukcjach samolotowych w zasadzie się już nie pojawiały. Ale do tego czasu produkty Szomańskiego należały do najlepszych, czego dowodem jest chociażby skala ich zastosowania w krajowym przemyśle lotniczym oraz nagrody na krajowych wystawach, jak chociażby na warszawskiej Wystawie Przemysłu Metalowego i Elektrotechnicznego w listopadzie 1936 r. Sam Włodzimierz Szomański traktowany był w dziedzinie konstrukcji śmigieł jako autorytet, a dla każdego nowego projektu samolotu Instytut Techniki Lotniczej śmigła i fachowe ekspertyzy zamawiał w firmie Szomańskiego. Był też autorem wydanego w latach 30. poradnika „Projektowanie i wykonawstwo śmigieł drewnianych”, z którego do dziś korzystają pasjonaci drewnianych miniatur samolotów oraz konstruktorzy elektrowni wiatrowych.

W niniejszej serii artykułów przedstawiamy rolę wehikułu inwestycyjnego BGK w rozwoju odrodzonej Rzeczypospolitej. Za tydzień poznają Państwo pionierów produkcji akumulatorów z Białej.

1936

Perła polskiej floty

Żaden inny statek pływający pod polską banderą nie jest owiany taką legendą, jak transatlantyk Batory zwodowany w 1936 r. W jego zakupie sfinansowanym dostawami węgla dla Włoch udział miał Bank Gospodarstwa Krajowego.

Decyzja o powstaniu polskiej linii transatlantyckiej została podjęta w 1930 r., a związana była przede wszystkim z pragnieniem utrzymania stałego połączenia między Polską a Amerykami. Dla realizacji tego celu rząd postanowił zakupić istniejącą już duńską linię dysponującą prawem korzystania z portu w Nowym Jorku.

Żaden ze statków będących w dotychczasowym posiadaniu armatora nie był w stanie zaspokoić rosnących potrzeb transportowych linii. Państwowej firmy zaś nie stać było na sfinansowanie zakupu odpowiednich okrętów transatlantyckich. Z pomocą przybył wiceprezes prężnie działającego we Włoszech Banca Commerciale Italiana, Giuseppe (czyli Józef) Toeplitz. Królestwo Włoch posiadało wówczas jedne z najlepszych stoczni na świecie, rozwijało przemysł ciężki, ale brakowało mu węgla. Już od 1924 r. Toeplitz wspierał Polskę, z której pochodził i w której jego brat zakładał Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową. Pożyczki państwowe z Italii były konwertowane nad Wisłą w kredyty udzielane spółdzielcom przez Bank Gospodarstwa Krajowego, w którym też Giuseppe Toeplitz złożył dewizową lokatę Dzięki pośrednictwu włoskiego banku rząd Grabskiego uzyskał korzystną pożyczkę umożliwiającą stabilizację budżetu, a na początku lat 30. Rzeczpospolita dokonała wyjątkowej barterowej transakcji. Dzięki niej za dwa statki o wyporności 14 000 ton, zamówione we włoskiej stoczni Polska zapłaciła w naturze - pięcioletnimi dostawami węgla.

Pierwsze doświadczenia eksploatacji z wcześniej zwodowanego "Piłsudskiego" wykazały kilka felerów technicznych, które na szczęście udało się poprawić na wciąż budowanym "Batorym". 8 kwietnia 1936 roku, dwa miesiące po terminie przewidzianym w kontrakcie, nastąpiło przejęcie statku ze stoczni.

Obydwa statki były pięknie wyposażone. Miały stać się bowiem wizytówkami Polski za granicą. Troska o estetykę była tak wielka, że powołano specjalną komisję wybitnych artystów, którzy projektowali wnętrza statków dbając o najmniejsze detale i elementy wyposażenia nie wyłączając karty dań i zastawy stołowej.

Już 21 kwietnia "Batory" wyruszył w swój pierwszy rejs wycieczkowy na trasie: Wenecja-Dubrownik-Barcelona-Casablanca-Funchal-Lizbona-Londyn-Kanał Kiloński-Gdynia, gdzie zawinął 11 maja 1936 roku. Sześć dni później, 17 maja, w Gdyni właśnie, odbyło się uroczyste podniesienie bandery. A następnego dnia statek wyruszył w pierwszą podróż na kierunku, z którego jest najbardziej znany - trasie Gdynia-Nowy Jork.

Rejs trwał, w zależności od warunków pogodowych, 8 lub 9 dni. Dokładny szlak "Batorego" rozpoczynał się w Gdyni, pierwszym przystankiem była Kopenhaga, kolejnym dopiero Nowy Jork, w drodze powrotnej statek przypływał również do miasta Halifax w Kanadzie. Do wybuchu wojny przepłynął 39 razy tę trasę, odbył także 9 rejsów wycieczkowych.

Wojna zastała statek na Atlantyku. Już 5 grudnia 1939 r. przeszedł w czarter brytyjskiego Ministry of Shipping. Zacumowany w porcie w kanadyjskim Halifaksie statek przebudowano i uzbrojono, ponieważ miał od tej pory wykonywać zadania ściśle związane z potrzebą walki z Niemcami. Już 23 grudnia wypłynął w pierwszy konwój do Glasgow wioząc na pokładzie 1 Kanadyjską Dywizję Piechoty. Przez pierwszą połowę 1940 r. przewoził głównie żołnierzy brytyjskich, ewakuował także Francuzów po klęsce ich wojny obronnej. 5 lipca 1940 roku wyszedł z Greenock w składzie konwoju do Halifaksu z ładunkiem angielskiego złota Banku Anglii i papierów wartościowych, oprócz tego ładunku wiózł 36 skrzyń z wawelskimi arrasami i innymi precjozami ewakuowanymi z Polski.

5 sierpnia 1940 roku wyruszył w jedną ze swych najsłynniejszych podróży, z ewakuowanymi angielskimi dziećmi do Australii. W czasie tego rejsu otrzymał miano "rozśpiewanego statku", a mali pasażerowie zostali wyokrętowani w australijskich portach do 16 sierpnia. W kolejnych latach pełnił funkcje transportowe, przerzucając tysiące żołnierzy alianckich różnych narodowości z jednego kontynentu na drugi. W sierpniu 1944 r. "Batory" pełnił funkcję okrętu flagowego dowódcy wojsk francuskich w trakcie desantu na południową Francję.

Po zakończeniu wojny służył Brytyjczykom w radosnej misji transportowania żołnierzy z Europy do ich krajów macierzystych. Jednak już 9 lipca miał miejsce bunt załogi wynikający z cofnięcia przez Londyn uznania dla emigracyjnego rządu polskiego na rzecz warszawskiego komunistycznego PKWN. Od sierpnia 1945 r. przeszedł w zarząd brytyjskiego armatora, który zmuszony był zatrudnić zbuntowaną wcześniej załogę. Pod macierzyste dowództwo powrócił 1 stycznia 1951 r., kiedy to stał się własnością Polskich Linii Oceanicznych.

Co ciekawe, 23 sierpnia zainaugurował rejsy na tropikalnej linii pakistańsko-indyjskiej, na trasie Gdynia-Southampton-Gibraltar-(czasami La Valletta)-Port Said-Suez-Aden-Karaczi-Bombaj, na której odbył 25 podróży. W tym okresie wykonywał też rejsy wycieczkowe, m.in. w sierpniu 1952 roku zabrał do Helsinek grupę polskich olimpijczyków.

Ostatecznie w sierpniu 1957 powrócił "Batory" na trasy północnego Atlantyku, na linię kanadyjską (Gdynia-Kopenhaga-Southampton-Montreal). Na linii kanadyjskiej odbył 112 rejsów aż do 1969 r. W lipcu tego roku został zacumowany w porcie w Gdyni z zamiarem przeznaczenia na pływający (choć stacjonarny) hotel. 10 grudnia 1970 roku, wobec nieopłacalności dalszej eksploatacji jako pływający hotel, został zwrócony Polskim Liniom Oceanicznym. Po prawie dwóch latach pobytu na emeryturze, 11 marca 1971 roku, wbrew protestom wielu miłośników morza, sprzedano go na złom stoczni Yau Wing Metal Junk w Hongkongu. 30 marca wyszedł w swój ostatni rejs do stoczni złomowej, gdzie zawinął 11 maja. 26 maja nastąpiło osadzenie statku na dnie, a 2 czerwca nastąpiło opuszczenie bandery.

W swojej morskiej karierze odbył 222 rejsy liniowe, przewożąc ponad 270 tysięcy pasażerów, w 59 wojennych podróżach przewiózł dalsze około 120 tysięcy osób jako transportowiec i odbył 75 rejsów wycieczkowych przewożąc około 30 tysięcy pasażerów. Skąd przydomek Lucky Ship? Zdania są podzielone, niewątpliwie jednak "Batory" pływający pod brytyjskim dowództwem w czasie II wojny światowej był okrętem wyjątkowym. To on ewakuował złoto Banku Anglii, wywiózł arrasy i inne skarby wawelskie do Kanady, przetransportował brytyjskie dzieci do bezpiecznych portów Australii. Mimo wypadków które zdarzały się w trakcie rejsów był też wyjątkowo odporny na ataki nieprzyjaciela. Być może dzięki niezwykłemu właśnie szczęściu uniknął losu swego bliźniaka. MS "Piłsudski" zatonął 26 listopada 1939 o godzinie 5.36 w drodze z Newcastle, 29 mil morskich na południowy wschód od przylądka Flamborough, rozpoczynając dopiero swój pierwszy wojenny rejs do Australii.

Źródła:

Mariusz Borowiak: Mała flota bez tajemnic. Warszawa: Oficyna Wydawnicza Alma-Press, 2010;

Henryk Dehmel: Gdynia-Ameryka. Linie żeglugowe S.A. 1930-1950, Wydawnictwo Morskie Gdańsk 1969;

Jan Piwowoński: Flota spod biało-czerwonej, Nasza Księgarnia, Warszawa 1989.

POZOSTALI PARTNERZY:

Projekt realizowany w ramach obchodów stulecia odzyskania niepodległości

REGULAMIN
BONNIER © 2018 PULS BIZNESU | SERWIS UŻYWA COOKIES